sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 5




Biegła niesamowicie szybko.Na moje szczęście dawałem radę dalej biec.Jej brązowe włosy połyskiwały przy świetle księżyca przy czym wyglądały jak z filmu. Gonię ją już od jakiś 10 minut ,a już moje płuca powoli odmawiają posłuszeństwa. Sophie zaczęła znikać za drzewami lasu ,który znajdował się blisko domu Fabiana.Jej kroki cichły.Cisza jaka zapadła w tym lesie sprawia ,że nie chciałem się stąd ruszać.Brunetka kawałek dalej usiadła na wielkim kamieniu .Im bliżej jej byłem tym bardziej słyszałem szum wody.Usiadłem koło jej a ona nawet nie zwróciła na mnie uwagi.Kiedy zobaczyłem na co patrzy zaparło mi wdech w piersiach. Kawałek od nas znajdował się wodospad.
Cały wodospad oświetlał księżyc a w wodzie było jego odbicie.Szum wody był niczym piosenka,która przygrywała tylko w smutnych filmach romantycznych. To nie znaczy ,że oglądam takie filmy tylko jak byłem młodszy to mama mnie zabierała do kina. Czyli robiłem za jej córeczkę ,której nie miała.
Kiedy na nią spojrzałem widziałem  tylko ciemne duże tęczówki i brązowe kosmyki opadające na twarz.Siedziałem tak dłuższą chwilę cały czas na nią patrząc.
-Nie gap się na mnie - teraz w końcu odwróciła twarz w moją stronę
-Wiedziałem,że w końcu na mnie spojrzysz- na jej polikach pojawił się malutki rumieniec a ja natomiast natychmiast się uśmiechnąłem - Sophie nie jest ci zimno ,bo masz rumieńca na twarzy a może masz tego rumieńca ,bo ci się podobam ?
-Nie podobasz mi się i tak jest mi zimno
Wzruszyłem ramionami i podałem jej moją kurtkę.Jestem chamem ,ale jeżeli chce jakąś laskę zaliczyć to warto się poświęcić.
-Wow dziękuję za hojność.Dzisiaj jest jakiś dzień dobroci?-na jej buzi pojawił się chytry uśmiech....jest ostra
-Nie ,ale dla ciebie mogę dziś zrobić taki dzień jeżeli chcesz
Nic nie odpowiedziała tylko zaczęła znów patrzeć w wodospad.Najwyraźniej ją to uraziło.Czas zakończyć ten dzień przepraszając.
-Przepraszam jeżeli ciebie to uraziło - zrobiłem minę niewinnego kotka ale ona nawet na mnie nie spojrzała i tym bardziej nic nie powiedziała. Zacząłem wiec znowu - No bardzo ciebie przepraszam,nie chciałem.
-Monster.
How should I feel?
Creatures lie here.
Looking through the window...  - zaczęła cicho śpiewać patrząc się w wodospad jak by nic innego nie istniało.
Sophie ,żyjesz?-dopiero teraz na mnie spojrzała i nie odrywając wzroku słuchała moich słów -przepraszam cię
-Nie wierzę w twoje przepraszam,bo jest ono tak samo fałszywe jak ty
-Jeszcze mnie dobrze nie poznałaś ,a już masz o mnie takie zdanie
-Nawet nie musiałam ciebie poznawać. To co robisz i jakie masz podejście do dziewczyn wiele wyjaśnia.
-Jakie mam podejście do dziewczyn ? - zaczęła mnie już trochę wkurzać ,było to nawet słychać w moim głosie
-Wykorzystujesz je dla swojej przyjemności. Nie masz serca
W jej oczach zobaczyłem żal i złość. Przypomniały mi się słowa mamy ,,Nie masz serca.Nic dla ciebie nie znaczył wypadek ojca ? " Patrzyłem na nią nie mogąc wydobyć słowa. Jej oczy były teraz pełne smutku i współczucia.
-Lucas. Ja przepraszam jeżeli ciebie uraziłam.Nie chciałam.
Nic nie odpowiedziałem. Przybliżyłem się do niej,dotykając ją ramieniem.Nie wiem czego chce tej chwili. Mam cel jednak czuje ,że to będzie trudne.
-Sophie czemu uciekłaś ?
-Bo tak
-To nie jest wytłumaczenie
-Tak naprawdę to nie wiem. Nagle miałam chęć uciec jak najdalej od wszystkich i być sama. Jednak ty mnie goniłeś.Czemu?
-Chciałem wiedzieć czemu uciekłaś
-Teraz już wiesz więc możesz iść
-Nigdzie nie idę
-To ja idę
Już miała wstawać kiedy złapałem ją za nogi i pociągnąłem w dół. Dzięki temu znalazła się u mnie na kolanach.
-Puść mnie- mówiła te słowa tak spokojnie jednak było widać ,że ma znów rumieńce. Dziewczyny...
-Czemu? I znów masz rumieńce. - zacząłem się głośno śmiać. Ona próbowała się wyrwać jednak bez skutku
-Lucas ! Puść mnie. I rumienie się ,bo zimno.Chce iść do domu.
Po chwili zastanowienia przytuliłem ją. Nigdy dziewczyny nie przytuliłem w taki sposób jak ją.Dziwne....jednak prawdziwe.
-Jak chcesz to możesz przyjść do mnie. Mieszkam tutaj niedaleko - powiedziałem to kompletnie bez zastanowienia
-Taaa...nie dzięki. Nie zamierzam wylądować z tobą w łóżku jeżeli masz taką myśl
-Hmmmm.... kusząca propozycja.
-Możesz mnie już puścić. Ciepło mi i chce iść do domu
Puściłem ją ,jednak szybko złapałem za rękę i zacząłem ciągnąć w stronę mojego domu.
-Gdzie ty mnie zabierasz? Mieszkam po innej stronie.
-Idziemy do mnie. Obiecuję ,że nic się u mnie nie wydarzy - położyłem rękę na sercu w ten sposób pokazując ,że mówię prawdę
-Dobra to chodź.
Szliśmy cały czas w ciszy. Ja ciągle ją trzymałem za rękę co było dziwne. Jeszcze dziwniejsze było to ,że o tym zapomniała. W końcu dotarliśmy na koniec lasu.....
Szablon by
InginiaXoXo